Związku z tym, że dołączyłam do akcji czerwca mania maseczkowania czas najwyższy wspomnieć o kolejnej świetnej maseczce, którą miałam okazję przetestować w swoim czasie, a więc jeśli uwielbiacie aktywny węgiel w kosmetykach, a z tego co zauważyłam ostatnio to mały HIT to zapraszam do zapoznania się z tą maseczką.
Oczywiście jako fanka maseczek w płachcie nie mogło obejść się bez wypróbowania maski z aktywnym węglem właśnie w formie maski w płachcie, która o dziwo tym razem nie jest koloru białego, a czarnego ;)! Sama czarna maseczka znajduje się w czarnym opakowaniu, którego szata graficzna pomimo czarnego koloru wcale nie jest smutna, czy też przerażająca lub odpychająca, a wręcz przeciwnie przyciąga, a szczególnie okrągłe węgielki, czy też drewniane kółeczka przedstawione na obrazku.
Sprzedający zadbał jednak o krótkie polskie informację, a zatem kupujący nie musi martwić się Koreańskim słownictwem:)
All That Black Mask w swoim składzie nie posiada tylko węgla ale i róże ha ha śledzi mnie ona, czy też aloes, a więc same składniki aktywne, które świetnie się spiszą przy każdej cerze bo załagodzą wszelakie zmiany i stany zapalme, zadziałają sebustatycznie jak i rozświetlą i nawilżą cerę. Zatem po 20 minutach siedzenia z maseczką nasza cera powinna być w perfekcyjnym stanie!
Cóż nie ma co ukrywać ale i tak się właśnie stało:)
SKIN79 All That Black Mask oczyszcza cerę lepiej niż jedna maseczka w tubce, którą stosujemy 2/3 razy w tygodniu, a tu proszę wystarczy 20 minut aby zauważyć znacząca różnicę w oczyszczaniu skóry, gdzie to pory są oczyszczone, a praca gruczołów łojowych widocznie uregulowana ponieważ moja skóra odzyskała ładną równowagę i była świetnie matowa aczkolwiek bez uczucia ściągania, czy przesuszenia skóry twarzy a owe rezultaty utrzymują się na skórze do kilku dni od wykonania maseczki ,a zatem stosowana regularnie będzie wprawiała naszą cerę w jeszcze lepszy stan. Dodatkowo cera była perfekcyjnie rozświetlona jak i odzyskała śliczny jednolity koloryt i widoczne wybielenie, a o to nam dbających o porcelanową, czy alabastrową skórę przecież chodzi ;) Jak i Koreankom, Japonką itd.
Buzia jest pełna siły, nawilżenia, blasku oraz odżywienia i jak najbardziej można pokazać ją światu bez pełnego makijażu ;)
Osobiście polecam :)
Jak zobaczyłam kolor, moją pierwszą myślą było "A co jeśli coś pójdzie nie tak? Będzie jak z Pippi!" :D Ciekawy produkt ;)
OdpowiedzUsuńCzarnej maski w płachcie jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę
OdpowiedzUsuńchętnie przetestowałabym
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ta maseczka najbardziej zaciekawiła mnie z wszystkich które ostatnio proponujesz
OdpowiedzUsuńJakoś wcześniej jej nigdzie nie widziałam, a szkoda, bo podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńFajna marka, fajne mają produkty :)
OdpowiedzUsuńprzyznam się bez bicia, ale jeszcze nigdy nie miałam założonej żadnej maseczki. Pora to zmienić?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Świetnie w niej wyglądasz :D Bardzo ciekawa jest ta maseczka :)
OdpowiedzUsuńOjejeje, chcę koniecznie! Czarnej maseczki jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMarzy nam się zestaw takich maseczek :)
OdpowiedzUsuńAleż fajny efekt na buzi.
OdpowiedzUsuńNo i są moje ukochane maseczki.
Zrobiłabym je wszystkie :D
Pozdrawiam :)
Wydaje się fajny :P
OdpowiedzUsuń