Życie potrafi zaskakiwać:) W czerwcu zabrałam się za maseczkowanie cery i proszę równomiernie na blogu naszej koleżanki powstała świetna akcja TUTAJ z konkursem do tego, a zatem moje drogie blogerki nie pozostaje wam nic innego jak zabrać się za maseczkowanie skóry twarzy i opisać wrażenia :)! Dzisiaj rano uświadomiłam sobie, że już dawno moja skóra na twarzy nie miała tylu maseczek ile aktualnie z początkiem czerwca :) Zauważyłam również, że moja cera nigdy tak ładnie się nie prezentowała jak w tej chwili, a nadszedł czas kiedy to jak co roku moja cera zaczynała tracić na wartości bo słońce, ciepło jej nie służą, a aktualnie tfu,tfu jest w bardzo dobrym, a wręcz, że genialnym stanie, a zatem oby tak dalej....Pewnie to zasługa regularnych maseczek i dopasowanie ich do potrzeb skóry, a zatem widzę nie tylko pojedyncze efekty po zastosowaniu danej maski ale również i ciąg efektów uzyskanych przez regularną pielęgnację.
Krótko mówiąc kochane/kochani znajdźcie dla siebie chociaż 20 minut dziennie ;)
Nigdy nie ukrywałam tego iż za zapachem róży w kosmetykach nie przepadam jak i za samą różą chociaż czasami zdarzały się wyjątki, gdzie to mogłam ją przeboleć i dać jej szansę na działanie kilka razy, a nie tylko raz. Jak zatem było, czy jest z maseczką HOLIKA PURE ESSENCE MASECZKA SHEET DAMASK ROSE?? A powiem wam, że to dość ciekawa sprawa:)
Gdy ujrzałam ślicznie różowe opakowanie z jeszcze piękniejszymi różyczkami pomyślałam sobie o co za śliczne maseczkowe cudo szkoda tylko, że różane:) Jednakże postanowiłam nie zrażać się tym i tak wypróbować ją na swej skórze twarzy tym bardziej, że miałam do czynienia z maską marki Koreańskiej ,a więc jak tu nie chcieć jej wypróbować?
Sprzedający na stronach polecają maseczkę szczególnie do cery tłustej, mieszanej ,czy trądzikowej, a zatem wprost stworzonej dla mnie ;)
Czym owa maseczka rożni się od innych?
Przede wszystkim opakowaniem ponieważ otwieramy je jak czekoladę :) A zatem nie trzeba jej rozrywać, odcinać tylko delikatnie odkleić końce górnego, prawego rogu.
Z pewnością nie jest to płat do końca czysto bawełniany, a raczej delikatnie hydrożelowy ponieważ maska bardziej swoją kruchością i delikatnością przypomina maseczki z LOMI Z LOMI, które są bardzo kruche i przy przykładaniu ich do twarzy mamy wrażenie, że zaraz się rozerwą na strzępy aczkolwiek to tylko ułudne złudzenie. Maseczka ma kolor powiedziałabym transparentny bo dobrze ułożona i przylegająca do twarzy pokrywa się z naszą skórą.
O dziwo zapach maseczki w żadnym wypadku nie przypominał mi róży, a delikatnie hmm śmierdział:P?? NIE wiem nie podobał mi się zapach ha ha na szczęście był krótko trwały...
Zatem jak zwykle przed nałożeniem maski oczyszczamy nasza skórę, tonizujemy i działamy ;)
Po 20 minutach maskę ściągamy z twarzy resztkę wklepujemy chociaż ja tak naprawdę ją pozostawiam aż sama wsiąknie i nakładam krem lub idę spać w zależności od mojej mocy :D
Zawsze, gdy mam do czynienia z kosmetykami z róży to zauważam rozświetlenie na twarzy, a zatem tak samo było i po zastosowaniu maseczki HOLIKA PURE ESSENCE MASECZKA SHEET DAMASK ROSE skóra była bardzo promienna i pełna blasku, a jej koloryt wyrównany. Gołym okiem dało się zauważyć rozjaśnienie cery przez co wyglądała jeszcze bardziej porcelanowo niż zawsze ;) Zmarszczki mimiczne lekko wypchane, a zatem kocham, kocham i kocham bo denerwuje mnie moja zmarszczka uśmiechu ;) Dodatkowo maseczka świetnie nawilża i koi wszelakie podrażnienia. Naprawdę polecam chociaż ten zapach jest dziwaczny ;D
Ps. zapraszam na mój FB, gdzie własnie oddaje kosmetyki, które już nie stosuję ;P ZAPRASZAM :*
coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym poznała :). Od dłuższego czasu regularnie się maseczkuję :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski Holika Holika, ale tej jeszcze nie stosowałam, bo mam dużo kosmetyków różanych i chcę jakiejś odmiany w maseczkach :) Ale warto spróbować!
OdpowiedzUsuńNie lubię stosować maseczek. Raz się skusiłam i nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, lubię maseczki nawilżające i łagodzące :)
OdpowiedzUsuńzapowiada sie kusząco, chociaż opis zapachu może hmmm ciut odstraszyć
OdpowiedzUsuńO bardzo lubię maseczki w płachcie. Tej jeszcze nie miałam. Kusi mnie aby ją wypróbować :D
OdpowiedzUsuńByłam pewna, że ta maseczka będzie pachniała różami. Mimo to efekty zachęcają do użycia
OdpowiedzUsuńCiekawa maseczka, w ogóle te w płachtach z reguły dają fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńciekawa maska ;D
OdpowiedzUsuńCodziennie inna maseczka? U mnie nie dałoby rady z taką regularnością :D
OdpowiedzUsuńoj tak aż sama się dziwie ;D
Usuńuwielbiam maseczki, zawsze mam pare w domu ich :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Super, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńMam z tej serii truskawkową (jeszcze nie testowana) i używałam również tej z zielonej herbaty (fajna była, chociaż to jeszcze nie ideał, więc szukam dalej). Ta róża mnie zaciekawiła, chociaż szkoda, że ma dziwny zapach.
OdpowiedzUsuńNie stosuje tego typu kosmetyków :) ale może skuszę się w końcu i wypróbuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pierwszy raz ją widzę, ciekawie się zapowiada. :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale lubię takie maski :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie szał maseczkowy :) Skoro nawilża to chętnie bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńLubię maseczki, więc poszukam ;)
OdpowiedzUsuńTyle u ciebie ostatnio świetnych maseczek, kusisz :)
OdpowiedzUsuńteż mam tak, że nie przepadam za różanym aromatem w kosmetykach. Maseczka wydaje się być bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńLubię tę markę!
OdpowiedzUsuńDawać mi tu tę maseczkę :D
Haha ;) Pozdrowionka! :)