Jak to bywa w moje niedzielne późne popołudnia zdarza mi się dość nudzić ,a więc przeglądam jak dla mnie interesujące strony ;)
O to co znalazłam na jednej z nich-https://www.facebook.com/NaHajuDoJaponskiegoRaju?ref=stream&hc_location=stream
O narodzie japońskim można bez najmniejszej przesady powiedzieć, że czystość jest jego cecha wrodzoną i to zarówno czystość osobista, jak i wszystkiego tego co otacza Japończyków w ich codziennym życiu
Niewątpliwie, obok sakralnych nakazów „oczyszczania się od wszelkich zmaz, jak i również nieczystości” , wielką rolę odgrywają też w tym względzie naturalne warunki Wysp Japońskich: obfitość klarowania czystych strumieni, potoków i rzek, nie mówiąc o otaczających wyspy ze wszystkich stron wodach morskich oraz mnogości wspaniałych źródeł gorących.
Szczególnie ciekawe jest upodobanie Japończyków do gorących kąpieli, co chyba należy przede wszystkim tłumaczyć – poza zamiłowaniem do czystości – miejscowymi warunkami klimatycznymi.
Panująca na wyspach w okresie deszczowym i latem duża wilgotność powietrza jest bardzo męcząca i w tych warunkach gorąca kąpiel działa orzeźwiająco.
Zimą gorąca kąpiel staje się koniecznością z uwagi na chłód panujący w większości mieszkań japońskich – brak urządzeń ogrzewniczych i duże otwory drzwiowe i okienne. Zatem prawie w każdym domu są wanny-kadzie, a w miastach łaźnie
Japońska łazienka – ofuro – niczym nie przypomina naszych łazienek. Tradycyjnie jest to pomieszczenie z posadzką pokrytą drewnianymi prętami ze ściekami-odpływami.
Zamiast wanny w posadzkę wpuszczony jest basen lub wielka kadź. Kadź jest wykonana z drewna lub z żelaza, nie jest wzmacniana obręczami, więc jest mniej więcej o połowę krótsza od naszej wanny, tak że nie ma mowy o wyciągnięciu w niej nóg nawet w pozycji siedzącej. Nogi należy podciągnąć pod siebie (oczywiście skrzyżowane)
Temperatura wody, podgrzanej drzewem wynosi około 45 stopni C. Cała rodzina japońska kąpie się w tej samej wodzie, lecz przed wejściem do kadzi Japończycy najpierw namydlają się na posadzce i opłukują dokładnie zaczerpniętą *cebrzykiem wodą.
*cebrzyk jest to małe drewniane naczynko na wodę
Kiedy w porze kąpieli w domu jest gość, jego honoruje się pierwszą kąpielą w familijnej kadzi. W miejscowościach leżących w regionie gorących źródeł hotele mają do dyspozycji gości wielkie łazienki z basenami ze stale przepływającą gorącą wodą
Mmmm.... przydało by się takie SPA ,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ,Steffashion <3
sadzać po tym artykuje, to Ty masz świra na punkcjie Azjatek i dobrze :) mają bogatą kulture , zawsze to coś innego niż Europa i nasze zwyczaje ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiaaaaaam kąpiel! <3
OdpowiedzUsuńTo chyba coś dla mnie :) uwielbiam kąpiele.
OdpowiedzUsuńSzkoda ze nie mam takiej lazienki ;p
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nadawałabym się do takiej łaźni. 45 stopni to jak dla mnie trochę za gorąco.
OdpowiedzUsuńchciałabym się wykąpać w takiej kadzi :)
OdpowiedzUsuńTaka gorąca kąpiel może być przyjemna, tylko co z naczyńkami? Tego bym się mogła obawiać...
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo :)
OdpowiedzUsuńOlej ze stokrotek wykonujemy w proporcjach 1: 1, czyli jedna szklanka główek stokrotek na jedną szklankę oleju.
Najlepiej użyć oleju zimnotłoczonego, lekkiego o łagodnym zapachu np. oleju z kolzy, słonecznika, migdałów lub z pestek winogrona. Oliwa z oliwek jest zbyt tłusta i ma ciężki zapach.
Przygotowanie: zbieramy stokrotki (najlepiej te które rosną z dala od ruchliwych ulic). Następnie do szklanej butelki lub słoja wrzucamy główki stokrotek i zalewamy je lekko podgrzanym olejem. Kwiatuszki muszą być kompletnie zanurzone w oleju by nie spleśniały.
Butelkę szczelnie zamykamy i odstawiamyw ciepłe miejsce na trzy do sześciu tygodni. Codziennie potrząsać zawartością.
Po tym czasie odcedzamy i zlewamy olej do ozdobnej buteleczki. Przechowywać w chłodnym suchym miejscu, z dala od światła.
Muszę sobie takie spa mini zafundować :D
OdpowiedzUsuńCiekawy post :) Ja bym nie mogła wejść do wody w której już wcześniej ktoś się "moczył" ;)
OdpowiedzUsuńehhh...kąpiele są super ale raczenie nie w stylu japońskim jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńciekawy zwyczaj...przeczytałam z wielkim zainteresowaniem:)fajne poruszasz tematy:)
OdpowiedzUsuńgorąca kąpiel to co uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńkąpać się we tej samej wodzie? nieee.
OdpowiedzUsuńJapońska wizja kąpieli przemawia do mnie o wiele bardziej niż Zachodnia ;D Chętnie bym sobie zainstalowała taką łazienkę u siebie ;)
OdpowiedzUsuńW takiej kąpieli to ja bym mogła przesiedzieć i cały dzień:):) Lubię japońskie klimaty:)
OdpowiedzUsuńtaką kąpiel z przyjemnością bym wzięła :)
OdpowiedzUsuńja jestem niesamowicie zafascynowana Japonią <3
OdpowiedzUsuńjeśli kapiel to tylko gorąca ;D <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam gorące kąpiele ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o Furo w księdze pewnej(z 20 wieku - ponad 60 lat temu stworzona) 45 my byśmy nie wytrzymali - oni są przyzwyczajeni. Narody inne niż japo max 40 st :P Ale gorące kąpiele nie są całkiem bezpieczne dla zdrowia. Można być przez nie bezpłodnym(ze względu na temperaturkę) W ogóle jestem ciekawa czy Japonii w czasie menstruacji zażywają kąpiel. Sądzę że nie ale wszystko jest możliwe.
OdpowiedzUsuńW ogóle u nas się o tym pisze słucha a niektóre dziewczny są głupi i nawet w czasie okresu sobie taką kąpiel fundują a ciałowtedy jest szczególnie wrażliwe i łatwiej o popękanie naczynek krwionośnych w wyniku czego można się wykrwawić. A że gorąco wpływa na krzepnięcie to można nie zauważyć zanim się wydobędą skrzepy. Albo zrobią gdzieś indziej.
Ja mam zakaz permamentny bo mam naczynka krwionośne popękane na rękach i nogach w związku z delikatną cerą :( Tutaj raczej pomogą zimne natryski :)
ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńTak mi się coś wydaje, że informacje te nie mają już za bardzo zastosowania w teraźniejszej rzeczywistości. Choć może na wsiach tak jest do dziś. W każdym razie z tego co ja pamiętam jeszcze po wojnie (II światowej) w Japonii w niewielu domach były łazienki, a co za tym idzie był ogólnokrajowy przepis, że każdy Japończyk musi się stawić w publicznej łaźni conajmniej 2 x w tygodniu.
OdpowiedzUsuńw Japonii popularne są też kąpiele gorących źródłach, czego bardzo im zazdroszczę. szkoda że w Polsce nie ma zbyt wielu takich miejsc.
OdpowiedzUsuń