Z pewnością dodatek ze śluzu ślimaka nie jest wam już obcy w kosmetykach, a zatem i filtrat ze śluzu ślimaka nie powinien was zaskoczyć. Przy ślimaczkach tutaj warto dodać krótką notkę, która znajdziemy przypisaną w sklepie internetowym elfa-pharm.
UWAGA: Przy pozyskiwaniu filtratu nie ginie żaden ślimak. Hodowla traktuje je komfortowo, żyją w naturalnych warunkach. Pozyskiwanie śluzu na filtrat odbywa się okresowo, stosuje się standaryzowane, metody nieprzynoszące ślimakom cierpienia.
A zatem moi drodzy jeśli troszczycie się o zwierzątka to tutaj możecie spać spokojnie bo żadnemu uroczemu ślimaczkowi krzywda się nie dzieje.
Jeśli chodzi o codzienne balsamowanie ciała po kąpieli to jestem tutaj bardzo regularna i tylko czasami zdarzy mi się nie chęć by nasmarować swoje ciało balsamem ,czy też masłem. Dlatego też z większości balsamów do ciała jestem zadowolona ponieważ moja skóra ciała nie jest problematyczna chociaż zdarzają się okresy kiedy to jest bardziej podatna na podrażnienia niż zazwyczaj.
Stosując balsam nawilżający z filtratem śluzu ślimaka po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że jednak działanie balsamów nawilżających można podzielić na kategorię bo nawet przy nie wymagającej skórze ciała da się zauważyć owe różnice pomiędzy mazidłami.
Zacznę od działania dogłębnego czyli nawilżenie skóry nie pozostaje tylko w warstwie rogowej, a wchodzi w głębsze warstwy naskórka przez co ciało jest gładkie, miękkie i nawilżone już od pierwszej aplikacji balsamu, który działa dogłębnie przenikając do naskórka utrzymując nawilżenie i dobry poziom wody przez co skóra jest widocznie nawilżona i spokojnie w trakcie stosowania balsamu z filtratem ze śluzu ślimaka z dnia na dzień da się zauważyć zmianę w wyglądzie skóry. Myślę, że spokojnie pod specjalistyczną aparaturą po stosowaniu balsamu wyszła by poprawa w nawilżeniu skóry; wiecie o co mi chodzi?? Czasami w aptekach, czy drogeriach do skóry twarzy przykładają takie paletki mm zapomniałam jak to się specjalistycznie zwie ale to własnie one określają poziom nawilżenia skóry oraz ilość przebarwień itp.
Zatem stosując balsam Vis Plantis możemy być pewne, że nasza skóra będzie nawilżona w 100% , a dodatkowo wszelakie podrażnienia, suche miejsca, czy też dyskomfort skórny znikają w zapomnienie nawet po odstawieniu butelki :D
Musze się przyznać iż posmutniałam, gdy to właśnie moja 400 ml buteleczka z balsamem się skończyła bo bardzo ale to bardzo polubiłam się z tym kosmetykiem i chyba jako posiadaczka braków aktualnie w balsamach chyba się zaopatrzę w taki kolejny już od razu bo takiego działania jestem pazerna non stop. Tym bardziej, że idzie zima, mamy okres grzewczy i skóra lubi się przesuszać.
Z czystym sercem, czy też sumieniem polecam wam taki balsam do przetestowania bo myślę, że z suchą i problematyczną skórą także sobie poradzi, a ja już wiem ,że nawet moja niby mało wymagająca skóra może ujrzeć inne światło oddziaływania balsamu na skórę tj. z dnia na dzień może być jeszcze ona piękniejsza i zdrowsza.
Balsam znajduje się w białej, plastikowej butelce, która posiada dozownik, a zatem jest to już prawie, że standardowe opakowanie. Dozownik przekręcamy w lewo lub w prawo by móc po jego naciśnięciu wydobyć kremowy balsam. Dozownik działa bez zarzutów chociaż przy ostatnim wydobyciu kosmetyku odkręciłam korek by móc jeszcze ze ścianek balsam wykorzystać.
Konsystencja jest delikatna i kremowa białego koloru bardzo łatwo rozprowadza się po ciele nie pozostawiając żadnych plam, czy też smug. Balsam dość szybko wchłania się w skórę ciała pozostawiając delikatną oraz ochronną mgiełkę, która daje efekt naturalnego blasku na skórze przy tym i nasze ciało pachnie delikatnie i naturalnie tak swojsko po prostu bez żadnych dodatków zapachowych, a więc bardzo neutralnie.
Szata graficzna także jest prosta i przejrzysta, a zdobi ją na przodzie mały ślimaczek, który bez proszenia wystawia nam rogi :) Co mogę od siebie jeszcze dodać?? Chyba już nic....Myślę, że spotkanie z Vis Plantis jest bardzo udane i zachęca do kolejnych zakupów, czy też testów innych kosmetyków z tej serii.
Brzmi świetnie, rozejrzę się za nim, ale może nie w tej chwili, bo jednak balsamy mają już kolejkę :P
OdpowiedzUsuńJa już od dłuższego czasu słyszę o tych kosmetykach ze śluzem ślimaka, ale jeszcze się nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę w końcu wypróbować :)
Mam wrażenie, że jestem ostatnią osobą w blogosferze, która ich nie zna.
Pozdrawiam ciepło :-)
Myślę nad wprowadzeniem w życie regularnego balsamowania, a więc będę miała go na uwadze :)
OdpowiedzUsuńZachęcasz. Nie mówię więc nie.
OdpowiedzUsuńLubię tą serię.
OdpowiedzUsuńfajny na prezent
OdpowiedzUsuńMam kilka balsamów w zapasach, ale zamierzam się ostro wziąć za balsamowanie, także może początkiem stycznia wypróbuję i ten :)
OdpowiedzUsuńCiekawy, chętnie bym go wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńHmmm ze śluzu ślimaka? Nie spotkałam się jeszcze z takim kosmetykiem... ciekawe...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Na co dzień nie używam balsamów do ciała, ale od jakiegoś czasu korci mnie wypróbować własnie te "ze ślimakiem" :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpadniesz również do mnie!
www.spiked-soul.pl
Elwira Charmuszko
Fajny produkt, nie miałam z nim kontaktu, dobrze, że też dopisują informacje o tym jak jest pozyskiwane - bez straty dla zwierząt :P
OdpowiedzUsuńŚlimaków nie lubię, ale ich śluz w kosmetykach to jest coś :D Bardzo ciekawy produkt, ale na razie mam za dużo kosmetyków do smarowania ciała :)
OdpowiedzUsuńNo to muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńchętnie sięgnę po ten balsam, świetnie, że dogłębnie nawilża i mieści się w dużej butli 400ml.
OdpowiedzUsuńŚluz ślimaka ma to w sobie, że świetnie nawilża ;)
OdpowiedzUsuńchcialabym wyprobowac kiedys
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku, ale skoro tak bardzo go polecasz, to może się skuszę.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że polubiłaś ten kosmetyk :)
OdpowiedzUsuń