Rzadko kiedy robię zakupy w aptece ale czasami po jakiś lek trzeba się wybrać i tak właśnie w koszyku na promocji zauważyłam peeling do ciała Vis Plantis, który był w fajnej cenie, a przy okazji wspierał świetną akcję.
Jako produkt kosmetyczny także się dobrze sprawdził natomiast nie jest to kosmetyk po, który będę ochoczo wracać ponieważ do ciała, a szczególnie, gdy myje moje ciało lubię ładne zapachy, które unoszą się w łazience, a nie mocno naturalne, które średnio wyjątkowo pachną.
Dodatkowo Vis Plantis kremowy peeling odżywczy do ciała nazwałabym enzymatycznym peelingiem do ciała, a nie zdzierakiem, który od razu wsmarowany w skórę pozbywa się starego naskórka.
Aby zauważyć wyjątkowe i dobre działanie kremowego peelingu do ciała trzeba nam cierpliwości i czasu ponieważ na lekko wilgotne ciało nakładamy kremowy, biały peeling, który zawiera w sobie bardzo dużo mikro drobinek z pulpy drzewnej po czym kolistymi ruchami rozsmarowujemy go w ciało.
Następnie bierzemy telefon do dłoni i patrzymy co ciekawego słychać na instagramie .
Po chwili znów dłońmi wcieramy drobinki i spłukujemy peeling z ciała by cieszyć się jedwabistym efektem.
Tutaj muszę przyznać iż peeling wyjątkowo dobrze i skutecznie pozbywa się starego i zrogowaciałego naskórka bo dawno żaden peeling tak nie wygładził i nie oczyścił mych porów, które nie są przecież tylko na twarzy.
Latem na moich plecach i ramionach lubią wyskakiwać zaskórniki, a przy tym peelingu problem z głowy bo takowych uniknęłam, a jak były to wyszły i znikły.
Jeśli należycie do osób, które nie cierpią tłustych warstw na ciele, które nie które peelingi pozostawiają tutaj tegoż efektu nie zauważycie bo go po prostu nie ma.
Skóra ciała jest gładka, miękka ale przy okazji i matowa, a w kolejce pielęgnacyjnej czeka na balsam do ciała.
Jak już wspomniałam wcześniej działanie jest świetne ale aby je oświadczyć potrzeba nam chwili wytchnienia. Zapach także ma wiele do życzenia bo chociaż nie należy do nieprzyjemnych to jak najbardziej kojarzy się z naturalnym peelingiem enzymatycznym bez zapachowych ulepszaczy.
Kosmetyk stosuje dwa lub trzy razy w tygodniu i jak na miesiąc użytkowania nie jest źle bo peelingi jak wiemy nie należą do wydajnych produktów kosmetycznych.
Jeśli chodzi o szatę graficzną to uroczy ślimaczek porusza się na jagodach acai i goji, a etykieta z tyłu posiada wiele informacji dla dociekliwych.
Takich konsystencji w peelingach nie lubię, wolę mocne zdzieraki lub po prosto żel pod prysznic.
OdpowiedzUsuńTeż takie raczej wolę,
Usuńtym bardziej że śluzu ze ślimaka nie lubi i już...
krystynabozenna
O kurde! Nie słyszałam o tym peelingu, a jestem peelingową królową! 😂😂 na pewno spróbuje,bo śluz ze ślimaka jest super i podobno odmładza 😍
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi może i ten kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPeeling pierwsza klasa, zapisuje do kupienia :-) Dzięki
OdpowiedzUsuńJak ze ślimakiem to nie :-)))
OdpowiedzUsuńNie przepadam...
Staram się nie używać odzwierzęcych produktów...
UsuńMój peeling musi mieć moc 😂 i najczęściej robię sama z kawy ☺
OdpowiedzUsuńMam swój ulubiony, pachnący cudownie i chyba nie chcę innego, więc tym razem się nie skusze :)
OdpowiedzUsuńPeelingi bardzo lubię i stosuję. Mam swój ulubiony i żaden inny jak do tej pory go nie przebił
OdpowiedzUsuńJa się raczej nie skuszę ze względu na ślimaka.
OdpowiedzUsuńJednak wolę cukrowe lub solne peelingi, najlepiej się u mnie sprawdzają. :)
OdpowiedzUsuńMam swoje ulubione, ale i sprawdzam nowości od czasu do czasu
OdpowiedzUsuńNie dla mnie. Wolę mocno zdzierające peelingi, które szybko działają.
OdpowiedzUsuńChyba będę musiała to poszukać.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy kosmetyk, ale jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię peelingi i stosuję te delikatniejsze enzymatyczne nawet codziennie. Tego jeszcze nie znam.
OdpowiedzUsuń