Jeśli już od dłuższego czasu śledzicie mnie, a dokładnie to moje wpisy blogowe to powinniście bardzo dobrze o tym wiedzieć, że kosmetyki zawierające kwasy nie są mi obce bo już od kilku lat je stosuje jak i same zabiegi zawierające wysokie stężenie kwasów w salonie kosmetycznym, a zatem mało jaki kwas jest już mnie wstanie zaskoczyć, a tym bardziej w kosmetyku jak np w kremie do twarzy bo są to zazwyczaj kwasy jak dla mnie o bardzo niskim stężeniu porównując kwas 50%, który już na skórze się miało aczkolwiek trzeba pamiętać o tym, że każdy kwas jest inny:) Jak do tej pory najwięcej miałam do czynienia z kwasem migdałowym potem trochę z glikolowym i pirogronowym, a ostatnio właśnie miałam przyjemność testować krem do twarzy z kwasem glikolowym 10%, który przerósł moje oczekiwania;)!
Nie będę tutaj się rozpisywać na temat opakowania, że krem znajdziemy w białej tubce z fioletowymi zdobieniami, a ten uprzednio w kartonie i, że na opakowaniu znajdziemy szereg informacji w języku polskim bo to przecież i widzicie na zdjęciach, a że otwór, którym wydobywamy krem jest adekwatny do konsystencji to także widać. Krem tak się genialnie spisał, że nawet, gdyby internetowy sklep http://diagnosis.pl/ sprzedawał go w zwykłym szarym kartonie przypominający najstarszy papier toaletowy świata i tak bym go kupiła! Bo jego zawartość jest tak idealna, że chyba nic lepszego być już nie może! Tak to jest po prostu miłość do kremu:*
Ps. od razu przepraszam za brak wszystkich zdjęć ale komputer mi padł i nie mam dostępu do wszystkich zdjęć:(
A zatem czego oczekiwałam od kremu z kwasem glikolowym 10%? Przede wszystkim rozjaśnienia moich zmian, przebarwień potrądzikowych , po słonecznych, pobycia się martwego naskórka i oczyszczania :P Co dostałam? To i o wiele więcej!
Kochane już dawno mojej skórze nie pomógł tak dobrze żaden zabieg, czy to mikro, czy właśnie kwasy z kwasem migdałowym 50% wykonywane dość często w salonie jak ten krem! Wystarczył mi jeden całonocny romans, a potem dwugodzinne spotkania i dłuższe chwile aby cieszyć się zjawiskowymi efektami:*!
Producent zaleca dokładne oczyszczenie skóry twarzy, a następnie na dwie godziny nakładamy krem, który konsystencją przypomina zwykły lekko masny krem o białym kolorycie. Ja za pierwszym razem, gdy to zrobiłam zasnęłam! I krem miałam przez całą noc! Rano byłam dość zaczerwieniona, a skóra troszkę podrażniona i przez parę dni na mojej skórze utrzymywał się rumień aczkolwiek po nie całym tygodniu wszystko znikło!!! Jednakże moje kochane nie róbcie tego bo to wcale nie wspomaga naszej "terapii"!! Nie zasypiajcie z kremem ha ha tym bardziej jeśli to wasze pierwsze spotkania z kremem o takim stężeniu:D Moje kolejne aplikację kremu były już bardziej rozsądne i po zastosowaniu pianki z delikatnym kwasem na oczyszczoną skórę nakładam krem i pozostawiałam na dwie godziny lub krócej w zależności od szczypania:P Nie ma co ukrywa ale smarując twarz kremem zaczyna ona lekko piec da się to wytrzymać aczkolwiek mnie ostatnio zamiast buzia lekko szczypać swędziała, a zatem ciężko było przetrzymać te dwie godziny ale na całe szczęście już zaraz po nałożeniu preparatu obserwując naszą skórę twarzy w lusterku da się zauważyć zmiany zachodzące na skórze:) Nasza cera momentalnie robi się jaśniejsza, a przebarwienia z czerwieni przechodzą w róż, a wróż na delikatny rumień, aby w końcu całkowicie zniknąć! Naprawdę już dawno nie miałam nic tak dobrego jeśli chodzi o usuwanie przebarwień:* Z ręką na sercu polecam!! Osobiście z przebarwieniami meczę się dobry kawał czasu i nareszcie mam coś co w końcu ponownie zaczęło działać w tym kierunku dokładnie i rzetelnie bez żadnego ściemniania. Zatem jeśli tak jak ja miałaś moment załamki bo nic już nie działało tak jak powinno to czas na zmiany i zainwestować w krem z kwasem glikolowym 10%, który z pewnością Ci pomoże.
Oprócz cudownego rozjaśniania przebarwień, które widać już po pierwszej aplikacji kremu na naszej skórze możemy zauważyć także działanie odmładzające, a dokładnie to poprawę w jędrności skóry jak i minimalizowaniu zmarszczek;P Skóra jest bardziej napięta, a owal podkreślony. Zapewne to u mnie śmiesznie brzmi bo jako 23 latka jeszcze problemów z jędrnością nie mam aczkolwiek jak każda osoba na świecie się starzeje i nawet najmniejsze uchylenia od skóry zauważam, a zatem są to efekty, które u siebie widzę, gdy jest coś z nimi nie tak nawet minimalnie :D Z pewnością i Ty znasz na tyle swoja skórę, że wiesz kiedy potrzebuje ona maski nawilżającej, czy oczyszczającej to tak samo jest z tymi pierwszymi mimicznymi zmarszczkami, którzy inni nie widza ale Ty już tak!
Dodatkowo krem zmniejszają widoczność porów i je oczyszcza:)
Podsumowując: jak producenci wmawiają nam podkłady 10 w 1, czy 100 w 1 tak ten krem na pewno do takiej grupy należy z tym, że on naprawdę robi to co do niego należy, a nie tylko obiecuje.
super :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego kremu jeszcze.
OdpowiedzUsuńPierwszym raz o nim słyszę o tym kremiku ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tą serię kosmetyków z kwasami. muszę poznać ten krem
OdpowiedzUsuńZłuszczanie delikatnymi kwasami u mnie też się sprawdza efekty po takich kremach są dużo leprze niż po użyciu tradycyjnych peelingów.
OdpowiedzUsuńU mnie kwas glikolowy słabo się sprawdza niestety :/
OdpowiedzUsuńWygląda na kosmetyk-cud. Muszę go mieć :-)
OdpowiedzUsuńOpis bardzo zachęcający :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty niwelujące wszelkie przebarwienia na skórze.
OdpowiedzUsuńZACIEKAWIŁ MNIE TEN KREM :)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo interesujący ;)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie - akurat przebarwienia to moje zmory.
OdpowiedzUsuńJak oczyszcza pory to czuję się zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńKremu z tym kwasem jeszcze nie stosowałam. Mam za to równie rewelacyjne, przynajmniej dla mnie, serum LIQ CG z 7% kwasem glikolowym. Jeśli kuracja nim mi nie wystarczy, to może zdecyduję się na krem. Na razie jestem zadowolona z mojego kosmetyku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKupuję! :) Do tej pory używałam tylko kremów z kwasem migdałowym, pora spróbować czegoś innego.
OdpowiedzUsuńKwas glikolowy jest moim ulubionym. Z pewnością sięgnę po ten krem, bo jestem ciekawa jak spisze się u mnie stężenie 10%. Zazwyczaj sięgam po te z wyższymi wartościami, ale to już w salonach kosmetycznych, gdzie mam wykonywany peeling :)
OdpowiedzUsuńFajny kremik do twarzy :) Z chęcią bym się na niego skusiła! Jeśli tak gorąco polecasz - musi być mój! :) Pozdrowionka cieplutkie :)
OdpowiedzUsuńWielkie wow :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym go przetestowała:)
OdpowiedzUsuńJa bym musiała się zastanowić nad tym kremem nigdy ni używałam takiego z kwasem
OdpowiedzUsuńTego kremu jeszcze nie miałam :-)
OdpowiedzUsuńbardzo kusisz!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę go kupić!
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo przekonuje się do kwasów więc krem wydaje się wręcz zbawienny na przebarwienia. Zauważyłaś mniejszą ilosć wyprysków? Bo niestety co zwalczę przebarwienia to zaraz mam kolejny wysyp i nowe ciemne plamki :(
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuń