Wczoraj rano szybkim pędem biegłam na przystanek autobusowy, który mam tuż obok domu-jak to bywa w niedzielę autobusy jadą rzadko, a przecież do pracy musiałam się jakoś dostać.
Nagle patrzę tuż przed autobusem na jezdnię wybiega pies i pach autobus zahaczył o niego.
NA całe szczęście autobus w miarę hamował przez co koło nie przejechało po psie.
Pies ucieka dalej. Co mam robić?! Do pracy muszę jechać bo kolejny autobus za godzinę, a otwieram sklep...:(
W ekspresowym tempie dzwonie do mamy-wybiegaj na ulice bo psa stłukło i gdzieś wybiegł.
Mama wychodzi, a ja jadę do pracy. Niestety psa nigdzie nie widać:(
Zamartwiam się i żałuję, że w porę nie wyskoczyłam i nie wybiegłam.
Nagle mama dzwoni jest pies!
Pod naszą klatką schodową szczeka jakiś pies i stoi z pijakiem.
Opisuję Go i okazuję, że to ten.
Mama zabiera psa od pijaka, który chce za to piwa-mama się odzywa psa potrąciła, pies krzywo chodzi i tego nawet nie widzisz.
Psem okazała się suka-domownicy nawali Ją SARA.
Aktualnie (17.11.2014.) Leży w przedpokoju i czeka...
NA co?
Na wizytę u weterynarza.
Ja i mama właśnie się tam szykujemy.
Sarą kuleję na tylną łapkę i ogółem ma trochę krzywy tył.
Nie wspomnę już o tym ,że jest strasznie wychudzona...
Jednak to nie przeszkadza Jej w figlowaniu, czy skakaniu do łóżka aby ze mną spać. Jak na razie czuję się dobrze aczkolwiek chcąc nie chcąc trzeba ją zbadać bo to jednak był autobus...
Sara jest dużym psem i myślę, że to znak:)
Dokładnie rok temu po długiej chorobie (padaczka) musiałam uspać swojego kochanego owczarka, a tu nagle pojawia się taki właśnie mieszaniec płci żeńskiej...
Piesek jest młody na oko myślę, że ma roczek lub jest świeżo po..
Wszystkiego dowiemy się później.
Ojeju, kocham Cię. Nie jesteś obojętna na krzywdę zwierzaków <3.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z sunią będzie w porządku. Czekam na wiadomości i zdjecia! :)
Trzymam kciuki oby wszystko było dobrze z pieskiem :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że będzie wszystko dobrze!!
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki aby się udało.
OdpowiedzUsuńw sobotę wieczorem w wypadku zginął mój kolega..
takie wiadomości są straszne.
cudna jesteś, uwielbiam ludzi z sercem dla zwierząt :)
OdpowiedzUsuńCo za historia! ;) Dobre serduszko masz i Twoja mama też :D
OdpowiedzUsuńSuper, że nie przeszłaś obojętnie! Ostatnio się nieźle wkurzyłam - rano przy sklepie zobaczyłam małego kotka, nie dał do siebie podejść. Pobiegłam kupić mu coś do jedzenia, jak wróciłam już go nie było. Po południu znowu tam pojechałam, szukałam i pytałam ludzi. Jaka była reakcja ludzi? "Jesteś nienormalna kobieto! Kogo obchodzi jakiś ****** sierściuch?!" (nie wprost, ale o to im chodziło). Spotkałam też panie pracujące w tym sklepie, były zapalić i pogadać. Co powiedziały? "Proszę pani! My tu CIĘŻKO PRACUJEMY! Nie mamy czasu, żeby się jakimś kotem oglądać!"
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że takich ludzi jak Ty będzie coraz więcej :)
Każdy powinien się zachować w ten sposób, jednak różni są ludzie... Psinka na pewno Ci się odwdzięczy za dobre i wrażliwe serducho :)
OdpowiedzUsuńdobre serducho masz kochana!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nic jej się nie stało. Mam nadzieję, że u weterynarza wszystko pójdzie dobrze.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też coś takiego widziałam to byłam wstrząśnięta
OdpowiedzUsuńWspaniałe serce masz Ty i Twoja mama :-)
OdpowiedzUsuńKochane jesteście, że przygarnęłyście tego pieska:*
OdpowiedzUsuńo matko:(
OdpowiedzUsuńTo się chwali, jestem z Ciebie bardzo dumna;)
OdpowiedzUsuń