O maseczce z alg zapewne już większość z was słyszała bo jest to typowo jedna z maseczek, która często i gęsto jest stosowana w salonach kosmetycznych ponieważ nadaję się ona dla wszystkich.
Nie ważne czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Nie ważne są również Twoje problemy skórne ponieważ ta maseczka sprawia iż każdy odkryję w niej same zalety.
Ja, dzięki 'KLUB ATELIER NATURY" miałam możliwość przetestowania właśnie o to takiej maseczki algowej, która jest naprawdę prosta w przygotowaniu i nakładaniu, dzięki czemu nie musimy wydawać wielu pieniędzy na taką maskę w salonie bo w domu wyjdzie nam to po prostu taniej.
Trzeba tutaj wspomnieć iż jest to maseczka z tych droższych dlatego też uważam, że lepiej jest ją przygotowywać i robić samą w domu niż iść do salonu, gdzie trzeba jeszcze zapłacić za tą robociznę.
Nie jest to także jakaś wygórowana cena jeśli popatrzymy na działanie.
Maseczka algowa peel-off nawilżająca 40g
znajduję się w zwykłej niepozornej szarej saszetce, która tylko z jednej strony ma nalepioną etykietkę na, której są to zawarte wszystkie nam potrzebne informację dotyczące naszej maski takie jak; skład, zastosowanie, działanie.
W srebrnej saszetce znajduję się 40 gram sproszkowanych alg, a fachowo to się chyba nazywa alginat.
Cena to 14, 99 zł i taka jedna saszetka starczy nam na dwa zastosowania.
W sklepie http://ateliernatury.pl/ dostaniecie również większe opakowanie za 42 zł.
Jak sam producent na podpowiada jedna łyżka proszku i dwie łyżki wody.
Pierwszy raz używając maski algowej do miseczki wsypałam 4 łyżki proszku (przez co zauważyłam ,że 3,5 to idealna miarka ale nie chciało mi się bawić w te połówki), a więc słuchając zaleceń producenta do tej ilości proszku trzeba było dodać 8 łyżek wody. Mieszając tą całą zawartość zauważyłam ,że nie do końca ona się robi w jedną masę, a więc dołożyłam jeszcze jednej łyżki wody i to okazało się trafne.
Napomknę tu, że do takiej maseczki najlepsza jest szpatułka ja niestety jej nie miałam ,a więc użyłam swojego pędzelka do masek. Raz, czy nawet dwa można bezproblemowo zastosować taki pędzelek ale sądzę, że po wielokrotnym stosowaniu on by się w końcu zepsuł ponieważ ta maska szybko zasycha, a więc i włosie pędzelka by stwardniało.
Zapach jest rybi i dosyć mocny ale na całe szczęście błyskawicznie się ulatnia i nie pozostaję na twarzy gorzej śmierdzą te zielone algi, czyli zielony proszek.
Taką masę szybko nakładamy na buźkę i trzymamy 15-20 minut po czym ściągamy i aby to ułatwić możecie wziąć sobie patyczek do uszu lekko końcówkę zmoczyć wodą i podważyć z jednej strony maskę i reszta już zejdzie jak ta lala.
mniej więcej wygląda to tak...
Po ściągnięciu maski algowej z twarzy buzia jest przede wszystkim nawilżona i to nie tylko w górnych warstwach naskórka co wiąże się z tym iż jeśli mieliśmy jakieś suche skórki to one znikną.
Maska lekko ujędrnia oraz sprawia, że zmarszczki są mniej widoczne moje mimiczne pomiędzy nosem a policzkiem się zrobiły mniejsze.
To idealna maska do cery trądzikowej ponieważ sprawia, że te nasze podrażnienia są złagodzone i mniej bolesne.
Maskę jak najbardziej polecam bo te dwa zastosowania naprawdę wystarczą aby się przekonać o tym iż jest to naprawdę genialna maseczka. Ciekawostką jest to, że ta maska odbija nasz stan skóry tzn, że ściągając maskę ta strona, która bezpośrednio przylegała do naszej skóry odbiła to co tam mamy, czyli np pory, te właśnie zmarszczki itd, dzięki czemu możemy zauważyć jak to nasza skóra wygląda.
Dostępność: http://ateliernatury.pl
Rybi zapach mnie przeraża :D
OdpowiedzUsuńNowy adres bloga - http://wszystkozafree91.blogspot.com/
Rewelacja! Muszę ją mieć mnie tam zapach nie przeszkadza, grunt że działa!
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za maseczkami peel-off, kiedyś mi nie przeszkadzały a teraz jakoś wogóle nie mam na nie ochoty..
OdpowiedzUsuńuwielbiam algi w tej formie, mam i bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa maseczka, jeśli tylko działa, to zapach jestem w stanie nieść ;)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej firmy maseczkę, ale z trochę innej serii, niestety nie trafionej ;)
OdpowiedzUsuńświetna sprawa ;) uwielbiam maseczki peel-off :)
OdpowiedzUsuńMusi świetnie działać :)
OdpowiedzUsuńmiałam ją,ale nie wyszła mi za bardzo:D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dla mnie kosmetyk nie tylko musi działać ale równie ładnie pachnieć. Rybka nie dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńUżywałam kiedyś podobnej od Tso Moriri.
OdpowiedzUsuńWygląda na twarzy ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki peel - off, więc i ta mnie ciekawi :) Chociaż jej rybi zapach trochę odstrasza ^^
OdpowiedzUsuńbardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńużywam ją często w szkole na zabiegach, jest super :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki algowe, z tym, że ja kupuję raczej gotowe np. z Ziai, chyba czas na zmianę :)
OdpowiedzUsuńświetnie że się sprawdziła, dla mnie ściągnięcie takiej maseczki jest problemem .
OdpowiedzUsuńNie przepadam za maskami peel off, ale ta zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńLubie takie wynalazki musze koniecznie wypróbować
OdpowiedzUsuńZ pewnością kiedyś się na nią skuszę
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe, podejrzewam że się kiedyś skusze ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta maseczka :))
OdpowiedzUsuńMaski algowe obok glinek to moi ulubieńcy :-)
OdpowiedzUsuńNa twarzy wygląda bosko :) Ale szczerze mam chęć na taką maskę i może na coś podobnego się skuszę :) A zaczęłam czytać tą drugą książkę 'Miasto masek' :)
OdpowiedzUsuńZakupiłam algi ale jeszcze nie stosowałam. Jednak z innej firmy. Ciekawe jakie będą u mnie efekty :)
OdpowiedzUsuń