Przyszła jesień, a wraz z nią sezon na jesienne wypadanie włosów:( Jak możecie jeszcze pamiętać był czas, w którym strasznie włosy mi wypadały, miałam prześwity i leczyłam ten problem z dermatologiem, a zatem teraz, gdy mój włos leci z głowy bardziej niż zazwyczaj od razu dostaję zawał bo nie mam ochoty na prześwity! Dlatego też mając w szafce zestaw ampułek z placenty postanowiłam je jak najszybciej wykorzystać aby swoje włosy odratować. Czy się udało?
Zacznę od tego, że ampułek jest naprawdę mało bo tylko 12 sztuk, a zatem przez pierwsze 5 dni stosowałam je codziennie wieczorem nakładając na suchą skórę głowy całą ampułkę. Następnie robiłam już to co drugi i trzeci dzień. Efekty? Pierwsze efekty zauważyłam tak naprawdę na 7 ampułce, a zatem jedno opakowanie do całej kuracji to jest za mało aby być zadowolonym z efektów aczkolwiek na tyle one się rozkręcają, że warto zakupić drugie opakowanie ewentualnie od razu robiąc pierwsze zakupy od razu brać dwa opakowania.
Ampułki znajdziemy w brązowym szkle i niestety strasznie ciężko jest tą górną warstwę urwać aby móc cieszyć się zawartością ampułki. Szkło jest naprawdę mocne i nie raz delikatnie drasnęłam sobie skórę na szczęście bez większych ran aczkolwiek mogli by sprawić aby miejsce, w którym ampułkę łamiemy było bardziej wygodniejsze i lżejsze w łamaniu:)
Ampułki znajdziemy w prostokątnym dużym, kartonowym opakowaniu, który z tyłu powinien mieć szereg informacji u mnie niestety nie ma ich w języku polskim bo sprzedający na allegro o to się nie postarał :D
Aczkolwiek krótko mówiąc ampułki maja pobudzić wzrost cebulek, sprawić, że włosy nie będą kruche i łamliwe, a pozostaną gładkie lśniące, a wypadanie ich się zmniejszy.
Jak to wygląda w praktyce?
Po złamaniu górnego zabezpieczenia z ampułki na skórę głowy wlewamy wodnistą ciesz, która jest bardzo chłodna, a jej zapach troszkę ziołowy aczkolwiek nie przeszkadza mi to i tak naprawdę nie czuję go nawet na swych włosach.
Efekty?
Tak jak wspominałam, gdzieś przy 7 ampułce mogłam śmiało stwierdzić, że włosy tak jakby stały się bardziej mocniejsze przy cebulkach, a zatem ilość ich wypadania minimalnie się zmniejszyła. Włosy stały się bardziej gładkie i lśniące i mniej podatne na uszkodzenia mechaniczne.
Objętości nie zauważyłam:D
Podsumowując: nie są to złe ampułki aczkolwiek polecam stosować je często i gęsto aby zauważyć efekty i aby być z nich zadowolonym potrzeba jednak dwóch opakowań bo, gdy zaczynamy widzieć efekty opakowanie się kończy i buch koniec...
kurcze kiedyś mnie korciła ta placenta ale potem stwierdziłam że są równe opinie na netach i szkoda mi na nią kasy;p
OdpowiedzUsuńpodoba mi się twój blog ! pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńwww.casperfashion.com zapraszam do komentowania :)
Miałam kiedyś jakieś ampułki z placentą ale z tego co pamiętam to nie zauważyłam zbyt dużej różnicy. Obecnie stosuję tabletki z Hairvity i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzą :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Jakoś mnie take ampulki nie kuszą...
OdpowiedzUsuńFajne te ampułki, już samo wzmocnienie cebulek po n7 ampułce mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego typu ampułek.
OdpowiedzUsuńStosowałam te ampułki i byłam bardzo zadowolona z efektów ;)
OdpowiedzUsuńsuper, że pojawiły się efekty.
OdpowiedzUsuńmoja mama jej uzywala bo przez problemy z tarczyca ma tez problemy z wypadaniem wlosow. niestety u mojej mamusi sie nic sprawdzily te placenty...
OdpowiedzUsuńciekawe jakby u mnie się sprawdziły.
OdpowiedzUsuńSandicious
Kilka opakowań pewnie byłoby trzeba...
OdpowiedzUsuńMogłabym spróbować :)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego o nich słyszałam i nawet przymierzałam się do zakupu. Opakowanie troszkę takie... hmmm... kojarzy mi się z PRL-em ;) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Ci się udało z tymi ampułkami. Na szczęście ja nie mam takich problemów. Mam nadzieję, że poradzisz sobie z tym problemem i nie będzie do Ciebie powracał.
OdpowiedzUsuńZawsze jak widzę słowo placenta czy fetus to się zaczynam śmiać (wygoogluj sobie 50 fetus in da womb - parodia jednego utworu, zrozumiesz czemu te słowa mnie rozśmieszają). Osobiście jakoś nie- chyba wolę już wydzieliny od ślimaka.
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam takich kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie miałaś drugiego opakowania, coś czuję, że mógłby to być hit ;D
OdpowiedzUsuńczęsto i gęsto - czyli produkt dla zdeterminowanych i wytrwałych... myślę że większość osób po jednym opakowaniu decyduje czy warto czy nie zamiast patrzeć z nadzieją na kolejne opakowanie tego samego produktu
OdpowiedzUsuńSzkoda, że efekt nie powala :/
OdpowiedzUsuńU mnie efekty jej stosowania były znakomite :)
OdpowiedzUsuńEfekty znakomite .Fakt że stosuje już 6 opakowanie ale każdy przypadek inny. Gorąco polecam placentę mil mil...
OdpowiedzUsuń