Dzień dobry piękne i piękni. Dzisiaj na tapetę idą maseczki w płachcie Japońskiej marki MITOMO, które niestety do zdjęć nie chciały ze mną współpracować z powodu metalicznych opakowań przez co robiły mi się odblaski :P Być może to ja powinnam poćwiczyć robienie zdjęć na takim podłożu....
Jak widzicie na zdjęciu powyżej w mej dłoni znajdowały się dwie maski czerwona jak i złota oby dwa opakowania łączy tektura jak i metaliczne odblaski jak i z tyłu mała notatka w języku polskim informująca o działaniu danej maseczki, którą zawsze nakładamy na oczyszczaną skórę i najlepiej wieczorem.
Nie powinien was zdziwić fakt iż maseczki są płachcie, a więc jak dla mnie najlepsza forma maseczkowania twarzy jak i największa pewność iż wszystkie składniki aktywne maski wnikają głęboko w skórę sprawiając iż jest ona jeszcze piękniejsza niż zawsze.
Jako pierwszą maseczkę na twarz zastosowałam MASKĘ Z OLEJEM ARGANOWYM, która powinna sprawić iż moja skóra będzie odżywiona, zregenerowana, nawilżona, cudownie gładka i miękka w dotyku, a dodatkowo będzie kusić młodzieńczym blaskiem. O dziwo swoje obietnice producenta maska jak najbardziej spełnia dlatego, gdy męczycie się z suchą cerą, która potrzebuje nawilżenia i odżywienia, a przede wszystkim regeneracji w zimę to taka maseczka już po pierwszej aplikacji sprawi iż wasza skóra odzyska to co jej zabrakło w danej chwili.
Ogromnym plusem maski jest brak zapychania porów oraz fakt iż bardzo dobrze wchłania się w skórę, dzięki czemu nie odczuwałam żadnego ściągania skóry , czy też nie chcianej lepkości i jakiegoś dyskomfortu.
MASKA Z WYCIĄGIEM ZE ŚLUZU ŚLIMAKA I EGF była kolejną maseczka w kolejce, która także się u mnie sprawdziła aczkolwiek nie będę wam wymyślać iż jej działanie było niesamowite ponieważ mam wrażenie iż sam śluz ślimaka w kosmetykach u mnie żadnego WOW nie robi, a więc to musi być składnik, który przyjaźni się z mą cerę poprawiając jej jakość aczkolwiek bez zbędnych ochów i achów.
Maska powinna poprawić jakość skóry, ujędrnić ją oraz odbudować naskórek.
Odbudowę naskórka raczej po pierwszej aplikacji nie zauważymy ale z pewnością skóra po masce wygląda na odżywioną i bardziej jędrną. Mając 25 lat jeszcze się nie zmagam z zmarszczkami i brakiem jędrności skóry twarzy, a więc takie maseczki raczej wspomagają walkę ze starzeniem się cery. To tak jak z kremami przeciwzmarszczkowymi są przeciw a nie na zmarszczki :D Zatem kochane lepiej zadziałać za w czasu niż później szukać zbawienia.
Podsumowując warto robić maseczki przynajmniej te dwa razy w tygodniu.
Oj, z taką formą opakowań bardzo ciężko się współpracuje przy zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńO tych maseczkach czytam pierwszy raz :)
No tak, aparat nie lubi dodatkowego błysku;) Polubiłam się z maskami w płachcie więc i tych będę wypatrywać. Dzień bez maseczki to dzień stracony:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja jakoś nie mam zaufania do azjatyckich kosmetyków, wolę zdecydowanie testować te europejskie;)
OdpowiedzUsuńWieki u Ciebie nie była, z przyjemnością wpadam ponownie po nowinki kosmetyczne :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych maseczek. Kiedyś zamawiałam jakieś azjatyckie, ale na razie stosuję drogeryjne :)
OdpowiedzUsuńNa olej arganowy bym się skusiła. Zapewne dobrze by mi zrobiła taka maseczka.
OdpowiedzUsuńChętnie przetestuję maski, może to coś dla mojej skóry. :)
OdpowiedzUsuńW sumie nie przejmuję się zmarszczkami, zależy mi na tym, aby skóra wyglądała po prostu na zdrową. :)
OdpowiedzUsuńPewnie warto co jakiś czas robić takie maseczki.
OdpowiedzUsuńJa w maskach w plachcie zakochałam się od pierwszego użycia i chyba nic tej miłości nie zmieni. Ze sluzem ślimaka stosowałam krem pod oczy, który się naprawdę fajnie sprawdził. Tej maski nie miałam okazji testować. Miłego dnia
OdpowiedzUsuńMoże one są i dobre,
OdpowiedzUsuńale ja nie jadam owoców morza to i chyba maseczka by mi nie pasowała...
Kosmetyki ze śluzem ślimaka do mnie niestety nie przemawiają... Wolę coś naturalniejszego.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki w płachcie! Tych jeszcze nie miałam - ale chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMaska z olejem arganowym wydaje się ciekawą propozycją :) Do kosmetyków ze śluzem ślimaka podchodzę dość sceptycznie :) Osobiście stawiam na europejskie produkty w pielęgnacji. W Polsce mamy bardzo dużo fantastycznych firm, więc póki co testuję kosmetyki z naszego rodzimego rynku :)
OdpowiedzUsuńŚluz ślimaka jest bardzo popularny w ostatnim czasie. Kiedy wybieram się na zakupy do drogerii, 30% oferowanych produktów to te, które mają w składzie śluz ślimaka. Fakt, jest on dobry, ale istnieją jeszcze bardziej przyjazne dla skóry składniki :))
OdpowiedzUsuńMaseczki chętnie bym wypróbowała :)
Kosmetyki warte wypróbowania : )
OdpowiedzUsuńChciałabym robić sobie maseczki, ale boję się cokolwiek nowego nakładać na twarz, bo mam niestety problematyczną cerę i jestem po kuracji antytrądzikowej ;/. Skóra różnie reaguje na niektóre produkty, a mnie każda niedoskonałość strasznie dobija.
OdpowiedzUsuńTemat dla mnie! Uwielbiam maseczki w płachcie <3
OdpowiedzUsuńMaski w płacie są moimi ulubionymi ;)
OdpowiedzUsuńObie maseczki bardzo wydają się bardzo ciekawe ;)
Uwielbiam maseczki do twarzy i używam codziennie.
OdpowiedzUsuńLubię eksperymenty i kupuję wszelkie nowości.Najbardziej odpowiadają mi własnie w płachcie.
Azjatyckie tez.
Pozdrawiam-)
Irena-Hooltaye w podróży
Niby słyszy sie bardzo pozytywne oopinie o działaniu śluzu ślimaka.... a mnie i tak jakoś odrzuca :P
OdpowiedzUsuńJa też mam 25 lat i, wierz lub nie, ale powoli zauważam pierwsze zmarszczki. Najbardziej te mimiczne, w okolicy ust, chociaż gdyby przyjrzeć się z bliska, znalazłoby się też coś w zewnętrznych kącikach oczu. Taka maska może pomóc, o ile będzie nakładana regularnie. Aczkolwiek nawet jednorazowe nawilżenie i dogłębne odżywienie przyniesie korzyści. Czego się nie robi dla swojej skóry!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkiego rodzaju produkty ze śluzem ślimaka - koniecznie muszę zapisać nazwę tej maseczki.
OdpowiedzUsuńHej Kochana. Dość rzadko sięgam po maseczki w płachcie. Ostatnim razem jak sobie kupiłam jakąś maseczkę w płachcie, nie pamiętam jej nazwy, ale zakupiłam ją w Rossmannie niestety wywołała u mnie dość silne reakcje alergiczne. Od tamtej pory staram się jednak unikać tego typu kosmetyków. Chociaż maseczka z olejem arganowym mnie ciekawi. Bardzo lubię ten olej i jego działanie. Na zniszczone paznokcie i suche skórki się u mnie fajnie sprawdził :-) Być może tą z olejem przetestuję kiedyś. Śluzu ślimaka nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życze miłego wieczorku
Nie mam cierpliwości do maseczek i zawsze zapominam o ktorej mam je zdjąć ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyki ze śluzem ślimaka w moim przypadku sprawdzają się doskonale, tej marki niestety nie miałam okazji poznać.
OdpowiedzUsuńTa forma maseczek jest moją ulubioną i chętnie poznaję nowości, więc nie wykluczone że skuszę się i na te.
Maski w płachcie mają wielu zwolenników, ja do niech nie należę, ale czasami jednak sięgam po taką maskę.
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam sobie maskę w płachcie - cera była po niej promienna i miła w dotyku. Mam jednak jedno ale... Moja maska była "źle skrojona" - rozstaw i wielkość otworów na oczy były źle zaprojektowany. Maska zjeżdżała mi z twarzy, źle to wspominam :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna zaczęłam poznawać maski w płacie i o tych z Mitomo wiele dobrego czytałam
OdpowiedzUsuńJa przestawiłam się na ekologiczne opakowania i folii nue kupuję.
OdpowiedzUsuńTe maski nie są złe, ale jakoś nie wiedzę zbyt dużego ich działania ;/
OdpowiedzUsuńMaska ze śluzu ślimaka to coś, czego zdecydowanie nie chciałabym przetestować :) Poza tym jednak myślę, że warto testować takie nowości. Ciekawie się prezentują.
OdpowiedzUsuńA mnie ślimaki nie odstrasają. Warto spróbować, czy działa.
OdpowiedzUsuńNie używałam maseczek o których mówisz. Ogólnie do masek w płachcie mam mieszane uczucia, są drogie i jednorazowe :D O wiele bardziej wolę te tradycyjne, np z Cosnature. Jestem ich fanką już dłuższy czas i jestem bardzo zadowolona z ich działania.
OdpowiedzUsuńNajczesciNa kupuje w drogerii.
OdpowiedzUsuńTych nie znałam