poniedziałek, 23 września 2019

Maska z kolagenem i lithospermum officinale oraz Maska z Soją od MITOMO

Dzień dobry słoneczka, dawno się nie odzywałam, a to za sprawą kilku szaleństw życiowych, gdzie nawet nie miałam zbytnio czasu aby zadbać o siebie o zgrozo. Na całe szczęście w weekend znalazłam wieczorem chwilkę dla siebie i przetestowałam dwie maseczki do twarzy ze sklepu mitomo, a więc Japońska pielęgnacja u mnie zagościła.  W moje skromne łapki dostała się maseczka z soją oraz maska z kolagenem i lithospermum offcinale.


 
Szaty graficzne obydwóch masek są bardzo wyjątkowe ponieważ na każdej znajdziemy znaki graficzne, a dokładniej to zapewne japoński alfabet, a więc ich piękną kaligrafię. Na jednej z masek znajduje się po prostu soja, a na drugiej mamy piękną kobietę w kimonie, która kojarzy się z czasami, gdy rządzili cesarze i to właśnie ją jako pierwszą przetestowałam. Myślę, że nie muszę rozwodzić się na temat aplikacji masek w płacie bo zapewne o tym wiecie, że najpierw buzię trzeba odpowiednio oczyścić, a potem nałożyć nasączony płat maseczki, które obficie są nasączone drogocennymi składnikami odżywczymi, a więc po otwarciu opakowania można śmiało resztę substancji zaaplikować w szyję jak i dekolt.  Oby dwie maseczki na buzi trzymamy od 20 d0 30 minut.


 Maska z kolagenem i lithospermum officinale jak sama nazwa wskazuje ma za zadanie ujędrnić naszą skórę, spłycić drobne zmarszczki, a do tego odżywić i zregenerować naskórek.  Dodatkowo napiąć skórę jak i wygładzić drobne blizny i zredukować stany zapalne.

Jak się sprawdziła?

Zdecydowanie po całym tygodniu pracy poprawiła wygląd zmęczonej cery jak i wygładziła drobne zmarszczki na czole, które pojawiły się z zatroskania w pracy, a więc, gdzie ta mimika była bardziej efektowna niż zawsze, a skóra była podatna na klimatyzację i przesuszenie. Problemów z trądzikiem takowych już nie mam ale czasami jakieś niedoskonałości lubią się u mnie przypomnieć i mogę śmiało powiedzieć, że maska załagodziła stan zapalny, który miałam jak i poprawia pracę gruczołów łojowych bo buzia po maseczce, która już całkowicie się wchłonie po prostu jest matowa. Skóra także jest bardziej jędrna  i elastyczna, a więc mała maska ma tą moc i warto ją zakupić. 


Maska z soją miała przede wszystkim nawilżyć skórę działać  antyoksydacyjne jak i zwężać pory.  

Tutaj na maskę także nie mogę powiedzieć ani złego słowa ponieważ świetnie nawilżyła skórę sprawiła iż szara i zmęczona cera odzyskała swój naturalny blask oraz ujednolicony koloryt, a jak jej poprzednia koleżanka podziałała kojąco na małe stany zapalne i zdecydowanie zmniejszyła pory. 


Myślę, że dzisiaj to na tyle ;)
Życzę wam udanego tygodnia jak i chwili dla siebie ;)! 

 

24 komentarze:

  1. Mam niestety alergię na soję ale recenzja bardzo dobra! Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Już czytałam o tych maseczkach nie raz, może się w końcu zdecyduje na jakąś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam maski w płachcie. Czuję się po nich jak po wizycie w SPA.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tych maseczek nie próbowałam ani także żadnej z soją, ale maseczki w płachcie bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiało egzotyką musze wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za wskazówki. Taka maska to super sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej maseczce,aledawno żadnej nie stosowałam, więc kiedy będę miała okazję, na pewno wypróbuję.🙂

    OdpowiedzUsuń
  8. Często ostatnio czytam o maskach tej marki. Może kiedyś wypróbuję jakiś wariant :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ostatnio na nią trafiłam i bardzo mi podpasowała

    OdpowiedzUsuń
  10. Tobie również udanego tygodnia ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Maski są teraz na topie :) Sama zaczęłam różnych używać, by zadbać o swoją skórę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz widzę te maski :) aż mam na nie ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubie maseczki w plachcie, często kupuje nowe i sprawdzam jak działają :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dotąd stosuję maseczki głównie z tego co znajdę w kuchni i chyba tak zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Maseczki to nie mój sposób na spędzenie wieczoru, ale fakt. Miło znaleźć wieczorem czas dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem uzależniona od maseczek w płachcie... muszę i tej poszukać gdzieś! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam maseczki w płachcie - najlepiej na mnie działają. Tych nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Z takich masek bardzo często korzystam. Tych jednak jeszcze nie testowałam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Z maskami od Mitomo mam bardzo pozytywne doświadczenia - od jakiegoś czasu jestem im wierna i nie żałuję tego wyboru :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapowiada się całkiem dobrze. Jeszcze nie miałam, więc może się skuszę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zawsze mnie intrygują te chińsko- japońsko-koreańskie specyfiki :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zawsze bogata i treściwa recenzja. Jeszcze nie dotarłam do maseczek zagranicznych a już tym bardziej tych japońskich, chińskich i koreańskich. Nie wiem czemu, jak mnie przecież ciągnie do tego azjatyckiego świata.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Jeśli mnie odwiedzasz bądź pewny/a, że i ja to zrobię:*

Pamiętaj jednak o tym, że komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych. Dane te przetwarzane są dobrowolnie i w każdej chwili możesz z tego zrezygnować i usnąć. Celem ich zbierania jest zapobieganie spamu.